Strona główna Baza wiedzy#30 Nasze sposoby na produktywność: część 3#30 Nasze sposoby na produktywność: część 3 6 lutego 2024Szanowny Słuchaczu, kontynuujemy naszą serię o produktywności. W tej części porozmawiamy bardziej od strony technicznej o tym, jak ją wspomóc i jak efektywniej wykonywać codzienne zadania. Opowiemy też o narzędziach i metodykach, które naszym zdaniem wszyscy powinni wprowadzić w swoich firmach.Transkrypcja odcinka:Witamy Cię drogi słuchaczu w podcaście CEO Hub Jończyk i Bielecki. To program, w którym łączymy technologię z marketingiem strategicznym po to, aby pomóc Ci wznieść Twój biznes najwyższy poziom. Ja jestem Cezary Bielecki, jestem właścicielem firmy Digital Forms, gdzie od lat pomagamy przedsiębiorstwom budować silne technologiczne fundamenty. Ja nazywam się Przemysław Jończyk i od 17 lat prowadzę grupę strategiczno-kreatywną JAAQOB, w której pomagamy firmom budować marki i tworzyć strategie marketingowe. Zapraszamy do wysłuchania podcastu. W dzisiejszym trzecim odcinku naszej miniserii o produktywności poopowiadamy wam w jaki sposób radzić sobie z zadaniami, które cały czas nam się pojawiają, co zrobić ze spotkaniami, których ciągle mamy za dużo, czyli generalnie jak podnieść naszą produktywność za pomocą metodyk, z których my korzystamy. Cześć, Czarek. Cześć, Przemek. Dzisiaj kontynuujemy naszą serię odnośnie produktywności. Wiem, że dzisiaj przygotowałeś dla nas ciekawy materiał dotyczący, jak rozumiem narzędzi. Dzisiaj sobie porozmawiamy od strony takiej, bym powiedział, technicznej, jak wspomóc tą produktywność, jak efektywniej wykonywać pewne działania i rozumiem, że dzisiaj troszeczkę porozmawiamy sobie już tak o narzędziach. Bardziej o metodykach. Można powiedzieć, że to są narzędzia, ale teoretycznie to może być nawet niezaczepione w żaden sposób o narzędzia takie digitalowe. Oczywiście używamy ich, bo jest wygodniej, bo mamy wszystko poorganizowane, mamy na wszystkich narzędziach, ale tutaj bardziej chodzi o samą metodykę pracy, czyli jak do tego podejść, jak rozpisywać sobie te zadania, co pomaga utrzymać tą produktywność i tak dalej. Przejdziemy sobie przez to wszystko dzisiaj. Zacznę od absolutnie moim zdaniem najważniejszej rzeczy, która najbardziej pomogła mi organizować swoją pracę. Jeśli mielibyście zapamiętać użyć tylko jednej metodyki z dzisiejszego odcinka, To zdecydowanie polecam tą, bo wszystkie pozostałe będą dosyć małe. Ta jest najważniejsza. Co to jest? To jest metodyka Getting Things Done. To jest taka metodyka, którą stworzył pewien pan. Nazywa się David Allen. Możecie sobie sprawdzić jego książkę. Dla odmiany sprawdziłem, jaki jest jej polski tytuł. Ona polsku nazywa się Getting Things Done, czyli sztuka bezstresowej efektywności. I ten pan w tej książce opisuje swoją metodykę w dosyć skomplikowany sposób, on ją dosyć mocno rozpisał, a ja wam przedstawię troszkę prostszą wersję, żebyście wiedzieli, jak sobie zacząć, a potem można sobie ją rozwijać zupełnie tak, jak czujecie potrzebę, w którą stronę chcecie z nią pójść. I to jest bardzo proste, na początku nawet nie wymaga żadnego narzędzia, możemy używać notatnika czy okolwiek, gdzie sobie po prostu notujemy. Więc o co chodzi? Chodzi o to, że cały czas jak pracujemy pojawiają nam się jakieś zadania, pracujemy sobie nad czymś i pojawia nam się w głowie np. Ojej, a miałem zrobić w tym projekcie coś tam, albo a po pracy muszę jeszcze zrobić to, a w ogóle zapomniałem, że miałem odwiedzić dentystę. I pytanie jest, co robić z tymi wszystkimi rzeczami, które nam się pojawiają. Więc ten pan zaproponował, David, że to wszystko powinniśmy zapisywać sobie tak na szybko w jakiejś takiej, on to nazwał skrzynką powiedzmy odbiorczą. Czyli takie miejsce, gdzie sobie notujemy rzeczy do zrobienia, ale w ogóle nie zastanawiamy się na razie, kiedy to zrobimy, jak to jest ważne, czy zrobimy to dzisiaj, jutro, za tydzień, jaki to ma priorytet i tak dalej. Po prostu sobie zapisujemy. I to ma bardzo fajne działanie, że te rzeczy przestają nam się przypominać i przestają nas męczyć. I to jest bardzo wydaje się takie nieznaczące, ale powiem Wam, że to jest jedna z rzeczy, które najbardziej mi pomogły. Po prostu jak sobie te rzeczy zaczynałem zapisywać, to one przestawały mnie męczyć. Mogłem się skupić na tym, co robię. Powiedz mi, u Ciebie w ogóle używasz gearing things done, czy masz jakąś swoją metodykę zupełnie inną? Nie, korzystam z tej samej metodyki, chociaż ja ją troszeczkę zmieniłem. U mnie to było tak, że lata temu, to był czas dynamicznego rozwoju firmy, gdzie ja byłem w dziale sprzedaży, sam sprzedawałem, no i też nawet zarządzałem projektami. To był taki moment, gdzie dziennie dostawałem czasem, nie wiem, po 300 maili, a nawet więcej, bo pamiętam, że jak firma się rozwijała, to też jeszcze był taki etap, Wszyscy w firmie jak wysyłali maila to musieli wysyłać, ja byłem załączony na tzw. CC, czyli ja byłem do kopii do maila. Czyli oprócz tych maili, które ja dostawałem, to jeszcze widziałem wszystkie maile, które wysłali ludzie. No i okazało się, że to jest dramat. W sensie jako przedsiębiorca chciałem mieć nad wszystkim kontrolę. Żeby to widzieć, nie. Zresztą tak trochę korporacyjnie robiłem, bo tak widziałem, że często korporacje tak robiły, nie, że wysyłają, ktoś tam jest na CC, jakiś dyrektor, no to u mnie też tak powinno być. No i słuchaj, tych maili miałem naprawdę, nie wiem, 300, 400, po prostu to był jakiś dramat. Co więcej, to był jeszcze taki czas, gdzie ja pocztę mailową miałem poukładana taką, wiesz, gdzie wszystkie te maile były w poczcie, w sensie nie była czyszczona, tylko tak, nie wiem, to jakiś tak za czasów Outlooka jeszcze. Gdzie po prostu te wszystkie maile, słuchaj, tam było jakieś tysiące maili. No i po prostu stwierdziłem, że muszę zapanować nad tym chaosem. Nie wiedziałem, co zrobić. No i właśnie słuchałem jakieś różne podcasty i zdaje się, że gdzieś, chyba na YouTubie, słyszałem jak Brzoska opowiadał o tym, jak on, bo dostawał tych maili i wtedy opowiadał, że nie wiem, więcej niż 500 chyba. Że potrafi zająć się tymi mailami dosłownie w 10 minut. Nie pamiętam, taka technika była, nie? Jak ogarnąć, nie wiem, 500 maili w 10-15 minut. No i właśnie ta metodyka getting things done, to znaczy, ja powiem jak ja to robię i do dzisiaj tak w zasadzie, że po prostu przychodzą maile, chociaż dzisiaj już mało dostali. Kasujesz wszystkie, też, można i tak. Prawie. Ja mam stworzone foldery, bo tutaj trochę opowiażę oczywiście o tej metodyce, więc nie chcę tak może zdradzać. Ja powiem tylko u mnie, jak to wygląda. U mnie to wygląda w taki sposób, że ja de facto mam folder pilne, ważne pilne, tak to się nazywa, no i mam taką jakby skrzynkę roboczą. W momencie, kiedy przychodzą maile, to po prostu sprawdzam. Ja czytając ten mail od razu widzę, czy on jest ważny, pilny, czy na razie wrzucam do skrzynki roboczej. Gdzie później podejmę decyzję, czy to delegować, czy co z tym dalej zrobić. Pierwsza faza to jest po prostu przeczytanie, takie szybciutkie, bez analizowania, bo to też nie może być ileś minut, i przeniesienia do tych folderów, które później się tymi rzeczami zajmuje. Powiem szczerze, że to mi mocno odblokowało czas. Problem trochę jest inny teraz, to jeszcze tylko powiem, Z jednej strony mam maila, z drugiej strony mam np. Narzędzie typu tam do zarządzania zadaniami, tam u mnie to jest teamwork, a oprócz tego mam np. Jakieś narzędzie takie prywatne, to-do-ist, tych narzędzi się porobiło po prostu wiele, nie? Tasków, różnych zadań, okazuje się, że mam po prostu w różnych narzędziach. Chociaż ja nie mam jakiegoś dużego problemu z tym, z poukładaniem tego, ale chcę posłuchać, jak ty układasz to w tych wszystkich narzędziach, zgodnie z tą metodyką. Wydaje mi się, że wyjdzie, że mamy bardzo podobnie, bo ja też używam Todoista. Chciałem go właśnie zaraz polecieć w podcaście do używania tej metody, ale na razie przejdźmy sobie jeszcze faktycznie przez całą metodę, żeby słuchacze złapali o co chodzi. Więc mamy takie miejsce, gdzie sobie zapisujemy wszystkie zadania, które nam się przypominają, że mamy zrobić dzisiaj, jutro. Teraz wyjdzie, czy ja to robię dobrze, prawidłowo czy nieprawidłowo, teraz ocenimy. A też tutaj nie ma dobrze, że źle. Tak naprawdę jeśli czujesz się zorganizowany, nie gubisz zadań, to już jest super. Ja bardziej jestem w szoku ile ludzi z niczego nie korzysta, jak oni pracują, jak oni nie gubią tych zadań. Nie wiem, ja mam 30-40 zadań dziennie, ja bym to wszystko pogubił, absolutnie. Może jakieś najważniejsze bym zrobił. Jak sięgnę pamięcią to też kiedyś tak pracowałem, ale w pewnym momencie okazało się, że to jest taki chaos, że ja nad tym nie panowałem. Tak czy inaczej, rozumiem, jeśli coś wygląda na głupie, ale działa, to znaczy, że nie jest głupie. Ok, dokładnie. Więc mamy miejsce, gdzie sobie zapisujemy te taski i musicie sobie ustalić tylko na przykład raz na tydzień albo raz na parę dni taką ceremonię, że sobie siadacie i sobie te wszystkie spisane zadania rozpracowujecie, kiedy je zrobić. No i ewentualnie można im jeszcze nadać jakiś priorytet, wsadzić je do jakiegoś tam folderu, że to one są z jakiegoś obszaru, ale generalnie najważniejsze jest, żeby przypisać im, kiedy je robicie. I w ten sposób nie zastanawiacie się na bieżąco, że a, tu jest jeszcze zadanie, Jezu, a kiedy ja to zrobię? Nie, po prostu zapisujecie, jak będzie ta ceremonia, że siadacie sobie, rozplanowujecie sobie zadania, to wtedy dopiero się nad tym zastanowicie. I to jest właściwie cała metoda. Ładnie to nazwałeś, ceremonia, bo dla niektórych to może być po prostu takie, wiesz, wzmuszanie się do tego, nie, że o Jezus Maria, teraz muszę to układać, nie. A tak bardzo tak nazwałeś, to tak ładnie to brzmi. W sumie, wiesz, to tak myślę sobie, psychologicznie w sumie może tak należy to nazywać, nie, żeby tak to traktować nie jako jakiś przymus, obowiązek, tylko ceremonia. Dzisiaj będę celebrował to, że poprzekładam wszystkie taski. Nazwę ceremonia to ja faktycznie ukradłem z metodek zwinnych, bo tam się tak nazywają te wszystkie spotkania całego teamu. Ale niech będzie, niech będzie, że ceremonie raz w tygodniu sobie siadamy i sobie rozplanowujemy te zadania. I znowu przez następny tydzień, jeśli coś nam się pojawi w głowie ważnego, to po prostu to odkładamy, zapisujemy, a zajmujemy się tym, co mamy zaplanowane. Bardzo proste i jeśli chodzi o same podstawy systemu, to jest właściwie tyle. Pan David w książce opisał dużo, dużo więcej. On tam jeszcze mówił, jak priorytetyzować te taski, ale to nie jest aż takie istotne. Moim zdaniem możecie zacząć od tego, a potem sobie dokładać kolejne rzeczy w zależności od waszych potrzeb. Ja powiem wam, jak ja to mam zrobione. Jeśli chodzi o narzędzia, to faktycznie wychodzi na to, że obaj z Przemkiem używamy Tuduista. No to jest narzędzie bardzo znane. Wiele osób go używa. Ja mam zrobione, powiem wam tak, że jak sobie układam te zadania, to każdemu przypisuję jeszcze priorytet. Od jednego do czterech. Jedynka to jest jakieś zadanie takie bardzo krytyczne. Już wspominaliśmy o filozofii one thing. Czyli jednego głównego zadania na dzień, więc u mnie jedno zadanie na dzień właśnie dostaje ten priorytet jedynka, ono musi być zrobione. Dwójka to są rzeczy, które tak po prostu chcę zrobić tego dnia, takie bardziej ważne, trójka to są rzeczy mniej ważne, jak ich nie zrobię, to mogę je zrobić następnego dnia, nic się nie stanie, a czwórka to są rzeczy takie Totalnie jakieś bonusy w stylu pomedytować z rana albo poczytać książkę. No fajnie było, ale jak tego nie zrobię, to też się nic nie stanie. Mogę to po prostu odhaczyć jako nawet zrobione, żeby po prostu spadło z tej listy. I to jest tak naprawdę tyle. Jeśli macie jeszcze jakieś narzędzie, to jest o tyle fajne, że nie uciekają wam rzeczy, bo możecie sobie ustawić te zadania jako powtarzalne. Na przykład jeśli na koniec miesiąca wystawiacie faktury, to ustawiacie sobie zadanie, które wskakuje wam automatycznie pod koniec miesiąca w tym programie, że musicie po prostu powystawiać te faktury. Bardzo prosto, od razu możecie przypisać, jaki ma priorytet. Więc ja mam tzw. Rytuały pracy, mam rytuały życiowe i np. W życiowych mam, że muszę zrobić jakieś badania takiego zdrowia na przykład co rok i dokładnie mam rozpisane co. Na przykład jako ciekawostkę napisane, że raz w miesiącu muszę wyczyścić filtr w suszarce do ubrań, gdzie jeśli tego nie zrobię, to ona po prostu się zapcha. Tak mam zapisane, nie muszę odny pamiętać, samo mi się to przypomina. I w pracy to też jest super przydatne, no bo po prostu nic nie zgubicie. A jak wiecie, jeśli generalnie tej swojej pracy macie dużo, zwłaszcza macie bardzo granularne zadania, czyli to nie jest tak, że kodzicie na jakąś aplikację cały dzień, to naprawdę warto sobie to wszystko zapisać, bo wychodzi wtedy, że macie 30-40 zadań mniejszych niż 1-2 duże i po prostu bardzo łatwo jest to zgubić. Też masz to tak poorganizowane, czy trochę inaczej sobie w to dojście zrobiłeś? To znaczy Todoist u mnie służy do prywatnych rzeczy. Ja mam tam poustawiane cele, różne takie rzeczy prywatne, różnego rodzaju działania. Natomiast, tak myślę o tym, co ty powiedziałeś, podchodzę jeszcze do tego jeszcze ciut inaczej. To znaczy, jak gdyby dla mnie bardzo ważna jest prioryteryzacja zadań, no bo tak, mówienie to, że raz w tygodniu powiedzmy je poukładać, znaczy poukładać to jest wiadomo, jedna rzecz, ale to jeszcze nie jest takie trudne. Najtrudniejsze, uważam, jest ustawienie odpowiednich priorytetów. Ja wręcz na kartkach sobie w pewnym momencie nawet pisałem, taka jedna rzecz najważniejsza, cel. Przykładowo w przypadku firmy się zadaję sobie pytanie, czy ta rzecz, którą mam zrealizować, przybliża mnie do celu, czy mnie od niego oddala? No bo teraz zobacz, mam powiedzmy na dany dzień, ustawiłem sobie dziesięć zadań, bo jakieś proste, krótkie zadania. I teraz od których ja zacznę działać? Wiadomo, że zacznę od tych teoretycznie takich najmniej wymagających, a często takich najprzyjemniejszych. I teraz tutaj może być takie złudne poczucie, że nawet jak Nie wiem, zrobimy tych zadań sześć, siedem, nie zrobimy wszystkich, ale wydaje nam się, że jesteśmy tacy produktywni, bo tak fajnie nam idzie, nie? No i też ustawiliśmy sobie jakieś ważne te zadania, ale jakbyśmy je dokładnie przeanalizowali i sobie zadali pytania, czy to zadanie to jest to, które mnie przybliża do tego celu i w ten sposób jeszcze, jak gdyby sobie to ustawiali priorytet, to się okaże, że tu jest klucz do, chcę tak mówić, do sukcesu, ale klucz do takich efektywnych działań, Bo bardzo często robimy tak, że tak jak to była książka Zjedz te żabę Brian Tracy, że on tam mówi w swojej metodyce Brian Tracy, żebyś tą żabę tę paskudną ogromną na samym początku zjadł pieszą, ale ona jest najważniejsza, czyli przykładowo wyobraźmy sobie, Mam wykonać telefon z jakimś ważnym partnerem, takim biznesowym, bo tu będę chciał rozmawiać o potencjalnej współpracy, a oprócz tego mam jeszcze sześć innych zadań. I teraz, jakbym to dobrze przeanalizował, to nagle się okaże, że to będzie dla mnie najważniejsze, takie rozwojowe. A pozostałe mniej, więc tutaj ja ustawiam w taki sposób, bo złapałem się za tym, Ktoś może powiedzieć, no zobacz jaki on jest pracowity, dużo działa, dużo tasków zrobił itd. Ale pytanie, czy na pewno, bo wiesz, zawsze możesz powiedzieć, że każdy ten task, każde zadanie było ważne. Ja ustawiłem sobie w skali priorytetów, to jest najważniejsze, że muszę dzisiaj wysłać maila, nie wiem, do Czarka odnośnie np. Tematów. Podcastów czy coś, tak? Okej, ważne zadanie, ale być może jest inne jakieś dzisiaj jeszcze, które byłoby na ten dzień zaplanowane, inne ważniejsze. Ja będę po prostu przekładał. Więc ja tutaj mam taką technikę, gdzie szukam sposobu, gdzie sam tak trochę, że tak powiem, bad na siebie kręcę i zmuszam się do wykonywania tych rzeczy, które są najważniejsze z perspektywy, nie wiem, czy to biznesu, czy to zdrowia, w każdym obszarze. Wiele razy się złapałem, że niby coś robię, ale tak trochę sam siebie oszukuję. Myślę, że słuchacze jak tak pomyślą, toż myślę, że tak gdzieś każdy z nas to tak trochę doświadczy. Niby coś tu robimy i tak dalej, ale tak trochę sami siebie oszukujemy, że to jest niby produktywne, ale tak zgodnie znowu z zasadą tą pareto, tak 80-20%, jednak pytanie czy my robimy to 20%? Nie wiem, czy ty to sobie tak właśnie jakoś ustawiasz, nie? Czy zadajesz sobie te pytania? Wiesz co, bardzo fajny temat, zahaczyłeś jak w ogóle priorytetyzować te zadania. Ja to robię tak po prostu szczerze mówiąc na czuj, ja wiem jakie mam cele jako firma, ja wiem jakie mam cele jako człowiek i staram się zaczynać od tych zadań, które mają największy impakt biznesowy, czy to w życiu, czy właśnie w firmie. Więc ja je ustawiam sobie na początek. Tam pan David wspomniał o bardzo fajnej rzeczy, że jeśli jakieś zadanie jest krótkie, ono tam zajmie do pięciu minut, to róbmy je od razu. I to jest faktycznie, bo wiesz, mamy 30-40 zadań dziennie powiedzmy, ale ogromna większość z nich to są jakieś drobiazgi, które robimy bardzo szybko, więc ja na przykład ustawiam sobie je na początek. Zaczynam sobie od zadań, które mają, u mnie mają taką etykietkę short i wiem, że one będą krótkie, to jest jakiś tam krótki mail, coś odhaczyć, wysłać fakturę, więc je sobie robię na początku, a potem przeważnie zawieram się do tego najważniejszego zadania w ciągu dnia. A to powiem Ci, dlaczego warto to zmienić, żeby zaczynać od tego najważniejszego zadania. Czasem jest tak, że to najważniejsze zadanie jest jakieś wymagające, wiąże się z jakimś takim, nie wiem, wyjściem ze strefy komfortu, czujemy stres, jak może niepokój, no tak czy inaczej, ono jest po prostu to zadanie trudne. I teraz, jeśli ustawimy sobie w kolejce wszystkie inne szybkie, łatwe zadania, to będziemy mieli poczucie takiej sprawczości, że super, ten dzień zrobiliśmy i tak dalej, ale później się może okazać, ojej, zabrakło mi czasu na to moje główne zadanie i ja je przekładam na dzień następny. I w następnym dniu dzieje się to samo, nie? I czasem tak jest, że inaczej powiem, chociaż ja nie mam w ogóle z tym problemu, tak? Na przykład coś sobie mówię, dobra, dzisiaj zadzwonię i wię się do stomatologa. Kto ustawił sobie ten cel i to jest tak naprawdę najważniejsze, bo dzisiaj to zdrowie dla niego jest najważniejsze, wie być może, że ma jakiś z tym problem albo no po prostu, nie wiem, albo pójdę na badania, pójdę na takie, wiesz, ambulatoryjne badania. Badanie krwi, nie? No i sobie ustawiłem i de facto wiem, że dla mnie dzisiaj to jest kluczowe. No ale dobrze, to zróbmy inne rzeczy. W sensie, no to zrobię, przecież zdążę zadzwonić, nie? Zdążę zadzwonić. No i zaczynam robić inne rzeczy. A to tutaj miałem wysłać maila, a tutaj wstawić post na Facebooka. Robię same przyjemne rzeczy. I to, takie rzeczy, to najważniejsze, odkładam gdzieś tam na później, później, później się okazuje, no kurczę, już jest 15 do 14 tylko można było, no przecież oczywiste, że dzisiaj nie zadzwonię, no bo już zamknięte. I przekładam to następny dzień i później następny dzień, nie? To jest takie, wiesz, ludzkie, sam się na tym łapałem, że wielokrotnie coś takiego robiłem. Więc niestety uważam, że musimy znaleźć haki na samych siebie. To jest ciekawe, bo u mnie to działa zupełnie na odwrót. Ciekawe, bo jak widać, psychika każdego z nas działa zupełnie inaczej, więc musimy troszkę wsłuchać się w siebie. Ja z kolei, jakbym zaczął od tego najtrudniejszego, najważniejszego zadania na dany dzień, to bym cały czas miał z tyłu głową, o matko, jeszcze 30 innych zadań na mnie czeka, kiedy ja to zrobię? A tak naprawdę, wiesz, jak to są naprawdę krótkie zadania, to może 10-15 zrobić w pół godziny, w 40 minut. Już masz takie bardzo fajne uczucie, że już tyle zadań zrobiłeś i teraz możesz na spokojnie przysiąść nad tym wielkim, tłustym zadaniem, najważniejszym na dany dzień. Ja tą metodologię w ogóle wziąłem. Ten jeden fragment podejścia od Jordana Petersona, tego znanego bodajże kanadyjskiego psychologa, gdzie on w swojej książce powiedział, że jeśli tak nie możesz się zmusić do pracy, to przynajmniej pościel to łóżko rano. To już będziesz miał poczucie, że już coś dzisiaj zrobiłeś, że jesteś w jakiejś części produktywnej i to ci już dobrze nastraja do reszty dnia. Więc ja też stwierdziłem, a to wrzucę sobie te malutkie taski na początek i tak jeszcze raz wyciągam wnioski z tego, co mówisz. Jeśli te wszystkie małe zadania zajmą nam 3-4 dnia, no to trochę coś źle zaplanowaliśmy jednak. One nie powinny tyle zająć. Dlatego myślę, że tu każdy musi indywidualnie do tego podejść, samemu przetestować, co lepiej się sprawdza, jak to układanie zadań na mnie lepiej działa. Tak czy inaczej uważam, że trzeba pamiętać, aby każdego dnia było coś takiego kluczowego, co chcemy zrealizować i żebyśmy wiedzieli, że to rzeczywiście przybliża mnie do celu, czy to biznesowego, czy to jakiegoś takiego prywatnego, innego. Żeby po prostu te inne rzeczy, które dokładnie będziemy robić, żeby nie było, że taki mam zapierdziel, że nie mam czasu załadować na taczkę, że to się może wydawać, że tak dużo rzeczy robię, ale nie robię tej rzeczy najważniejszej. Myślę, że to jest kwestia indywidualna, a myślę, że każdy powinien spróbować. Tu jedna rzecz tylko, Te małe zadania, oczywiście te takie tam powiedzmy do dwóch minut, czyli czytam sobie, że jest jakieś zadanie, mam coś zrealizować, to zajmuje tam powiedzmy te nie dłużej niż dwie minuty, to rzeczywiście robię natychmiast, od razu, tak, to jest ta zasada tam tych dwóch czy tam pięciu minut i to rzeczywiście jest jak najbardziej okej. Natomiast tutaj mówię o takich zadaniach, które jednak są trochę dłuższe, takie już 15 minut, 20 minut, one potrafią po prostu gdzieś tam nam dużo czasu zająć. No i tak mówię, ja szukam zawsze sposobu nie na Udowodniono naukowo, że jednak multitasking nie istnieje. Nie działa. Nie działa. Tak, nie ma. Gdzieś tam już o tym rozmawialiśmy wcześniej, że mózg działa w oparciu o taktowanie, powiedzmy, procesor w komputerze i możemy robić tylko jedną rzecz i możemy się między nimi przyłączać. Nie oszukuję się na zasadzie, że taki błęd produktywny, robiłem 10 rzeczy na raz, tylko najważniejsze rzeczy, które przybliżały mnie do mojego celu. I tutaj to, co tak się zastanawiałem, bo powiedzieli, że na przykład, żeby ustawić sobie zadanie, że mam wystawić faktury. Ok, ja też tak miałem, ale później sobie postawiłem zadanie, pomyśleć jak ja mam zdelegować wystawianie faktur, bo moim celem było rozwinąć firmę, która będzie działać bez właściciela, żebym sobie mógł wyjechać na ten urlop, żebym mógł sobie odpoczywać, więc w pewnym momencie takie sobie postawiłem cele i właśnie ja wtedy zacząłem to filtrować i nagle się okazało, kurde no gościu, ty siedzisz, wystawiasz faktury, nie wiem, odpisujesz na jakieś maile i tak dalej, a twój potencjał nie jest wykorzystywany w innych obszarach, tam gdzie to powinno być. Więc tak, sprawa nie jest prosta, ale trzeba to uważam samemu przećwiczyć. Także to są podstawy tej metodyki Getting Things Done. Jeśli chcecie sobie na szybko zobaczyć w internecie, jak ktoś inny o tym opowiada, to jest taki bardzo fajny artykuł na blogu, który na pewno szybko znajdziecie. My postaramy się go zalinkować. Poszukajcie GTD in 15 minutes. Taki znany artykuł na blogu, gdzie po prostu ktoś tłumaczy bardzo szybko takie podstawy, w jaki sposób to robić. To jest grubsza to samo, co ja powiedziałem, ale jak chcecie sobie poczytać, to zapraszamy. Powiem Wam, co jeszcze mi bardzo pomogło. Ja to odkryłem dosyć niedawno, bo jakieś dwa lata temu. Trochę miałem problem z takimi zadaniami, które nie mają takiej definicji skończenia. Na przykład chcecie popracować nad swoim marketingiem, albo chcecie popracować nad swoimi ofertami, albo nad swoją sprzedażą. Coś, co nie ma takiego momentu, że skończyliśmy to. Bardzo pomogło mi odkrycie czegoś takiego, żeby zakładać sobie takie bloki czasu w kalendarzu, że ja się zajmuję tym zadaniem i ono nie ma miejsca, gdzie ja je skończyłem, tylko po prostu przez godzinę, dwie czy trzy, zależy ile tam sobie założę na to czasu, zajmuję się tym tematem i staram się go posunąć po prostu do przodu, poprawiać, pomyśleć, co można więcej tam zrobić. I to jest bardzo fajne, bo nie wszędzie wymyślicie sobie tego typu zadania, prawda? To nie jest tak, że w marketingu inaczej zawsze jest coś do zrobienia, ale nawet nie ma za bardzo sensu pisać tam tasków. Tylko musicie sobie przysiąść, powyłączać wszystkie dystrakcje, zabić Slacka, zabić Teamsy i po prostu sobie popracować nad jakimś tematem. Mi TimeBlocki bardzo pomogły, żeby posunąć firmę w wielu miejscach do przodu i to bardzo fajnie kombuje się z pracą głęboką, czyli w momentach, kiedy np. Rano, jeśli chcecie, tak jak ja, mieć zrobione. Zakładacie sobie taki blok czasu, że to jest wasza praca głęboka, nikt ma wam wtedy nie przeszkadzać i zakładacie, że w tym czasie zastanawiacie się, co można fajnego zrobić np. W waszej sprzedaży, w waszym marketingu, w waszej produkcji. Albo skupiacie się np. Na pisaniu jakiegoś własnego artykułu. Cokolwiek, co wymaga waszej pracy, skupienia, ale nie możecie powiedzieć, kiedy to zadanie tak naprawdę będzie skończone. Używasz, Przemku, bloków czasu takich? W pewnym sensie używam, ale u mnie to działa inaczej z racji tego, że już kilka filmów prowadzę. Ja sobie zrobiłem w taki sposób, po prostu blokuję czas dla danej firmy, że na przykład w poniedziałek działam w Taski w JCOBie, a na przykład wtorek to jest Business Connection Cluster. I nie mieszasz. Tak, żeby po prostu dzień sobie odciąć. W ogóle też takie eksperymenty robiłem, że na przykład w firmie wiedzą, że w danym dniu po prostu mnie nie ma. Że w tym dniu nie ma, nie w ogóle w kalendarzu mam wtedy jakby zablokowany czas i oni wiedzą, że nie mogą zadzwonić i tak dalej i raczej w taki sposób to organizuję. Chociaż to nie jest do końca takie blokowanie czasu na dane działania, tak ty mówisz, nie? I nad czymś takim też myślę, żeby zrobić sobie jeszcze takie właśnie bloki czasu, gdzie to super działa, godzinę, dwie. Mega. Także tego jeszcze nie testowałem. Na razie jestem na etapie po prostu wyłączania jakby firmy w danym dniu. Ale chętnie przetestuję to, o czym mówisz. To, co teraz powiedziałeś, to właściwie jest to, co mam następne zapisane, bo ja zacząłem robić sobie tak, że każdy dzień w tygodniu mam na coś przeznaczony i to pomaga mi bardziej tak ułożyć sobie tydzień, żeby nie było tak, że każdy dzień w tygodniu właściwie może być chaosem, może w nim być cokolwiek sobie wymyślimy. Tylko mam poukładane. U mnie wygląda to w ten sposób, że w poniedziałki zawsze mam przeważnie spotkanie ze wszystkimi zespołami z różnych projektów, więc taki catch up jest, łapię się ze wszystkimi i układam sobie pracę na cały tydzień. To jest cały poniedziałek i jako, że to są spotkania, to wtedy za bardzo nie wychodzi mi wejście w pracę głęboką. Wtedy wiem, że mogę ponadganiać tematy bardziej takie krótkie zadania, więc staram się wszystkie je wrzucić na poniedziałek. Bardzo fajnie to układa tydzień. Następne kolejne 3 dni to są dni na pracę głęboką, czyli od 8, 7 do okolice 12. Wszyscy wiedzą, że ja mam swój deep work, ja się zajmuję różnymi rzeczami w tym czasie. Co tam będę dokładnie robił, to już sobie muszę stalić na ceremonii planowania. To jest taki mój czas dla mnie, żeby się w spokoju popracować nad różnymi rzeczami. A np. W piątek to jest dzień spotkań, dzień sprzedażowy, dzień, gdzie rozmawiam z klientami. Wtedy zajmuję się tego typu rzeczami i wiem, że już znowu tak samo jak w poniedziałek nie wejdę w pracę głęboką, bo coś w tym jest, że jak dużo rozmawiasz z ludźmi, masz dużo spotkań, to potem bardzo ciężko, przynajmniej mi jest, wejść w taki tryb fokusu, żeby się mocno skupić na pracy. Więc w ten sposób sobie tydzień układam. Niektórzy jeszcze robią tak, że na przykład we wtorek zawsze zajmują się marketingiem, tam w środę zajmują się sprzedażą, w czwartek zajmują się produkcją. Może u was to działa i wydaje mi się, że tego akurat nie masz, nie? Nie masz chyba takich dni, a masz dni pod firmy, tak? To znaczy tak jak powiedziałem, mam pod firmy, natomiast absolutnie tak nie układam jak ty. Po prostu mam na różne dni różne działania, które sobie gdzieś tam zaplanuję, przy czym z racji tego, że dążę cały czas do work-life balance, żeby to była taka trochę synergia, w sensie nie do końca zależy mi na tym, żebym miał cały dzień wypchany i wręcz jakby unikam czegoś takiego, kalendarz wypchany, wszystko po kolei co ja mam robić i tak dalej. Bardzo sobie cenię, zresztą do tego dążyłem z pierwszą firmą, żeby ją w taki sposób rozwinąć, żebym miał dużą swobodę, w sensie taką ok, na przykład nie wiem, 4 godziny tylko dziennie poświęcam powiedzmy na pracę i to mam zaplanowane, ale reszta czasu to jest czas, który ja dowolnie mogę sobie zagospodarować na różne rzeczy, w sensie czy mogę popracować, czy mogę się spotkać, czy mogę jakiekolwiek inne rzeczy zrobić, Miałem taki moment w swoim życiu, tak jak to się firma rozwija, gdzie jakby te wszystkie rzeczy sam musiałem jako przedsiębiorca robić, gdzie faktycznie po prostu mój kalendarz był wypchany od rana do wieczora, wszystko miałem poplanowane i tak dalej. Dzisiaj jak gdyby już tego unikam, tak, czyli te najważniejsze rzeczy są, ale nie tak, że wypycham ten kalendarz i nie mam poplanowane, że tu będę miał teraz spotkania, a tu to tylko będę coś tam robił. U mnie jest zresztą taki problem, ja bardzo często więcej jak gdyby myślę niż tworzę coś, co muszę napisać, to znaczy w czym rzecz. Z racji tego, że cały czas działam strategicznie, w sensie pewne rzeczy cały czas planuję, zastanawiam się jak coś udoskonalić, jak coś ulepszyć itd. I ja bardzo dużo czasu poświęcam po prostu na myślenie. I teraz ta praca głęboka, o której Ty mówisz. U mnie to jest tak, że ja mam różne fazy. Ja sobie wrzucam temat i tak to się mówi, idę to przemyśleć. Albo idę na bieżni, mam tutaj taki walking path. Gdzie po prostu na tej bieżni sobie chodzę. Idę, włączam sobie dźwięk natury, nie? I idę i cały czas myślę. Myślę sobie, okej, jakby to może rozwiązać, jakby to można było usprawdzić i tak dalej. To jest w ogóle coś, co uwielbiam, to mnie fascynuje, ale jest często tak, że wiesz, ja mogę godzinę iść, godzinę będę myślał, po tej godzinie ja zanotuję tylko jedno zdanie, ale to zdanie będzie totalnie myśliczowe. Ono jest totalnie, okej, czyli już wiem, to muszę zrobić w taki i w taki sposób, nie? I tu jest problem taki, że bardzo trudno jest mi zaplanować, Teraz godzina 8, to ja akurat teraz będę spacerował i akurat teraz to coś wymyślę. No nie, ja mogę sobie to spacerować, ale… To nie wiem, po prostu ja tak nie działam, nie potrafię może tak wskrzesić, wiesz, takiej kreatywności, że akurat dokładnie w tym momencie na coś wpadnę, bo akurat, nie wiem, odbiorę telefon, bo ktoś mnie gdzieś tam rozkojarzy, nie, więc ja takie momenty mam w ciągu dnia czasem kilka, a czasem w ogóle, nie, czyli może być tu albo wyjdę na spacer i celowo, tak, zakładam słuchawki i myślę, tam się gdzie tylko da, ja na potęgę wykorzystuję nagrywanie głosowe, tak, razem na Slacku tam rozmawiamy ze sobą, żeby wspominać mu o tym, tak, to głosowo nagrywamy, to ja, gdzie się tylko da, to głosowo nagrywam sam dla siebie informacje albo dla zespołów, że coś tam przekazuję im. Co więcej, jeśli jest tylko możliwość, tak jak idę na tym Walkingpadzie, to dosłownie dzisiaj, było tak godzinę temu, przed naszym nagraniem, wszedłem sobie na Walkingpadzie, komputer przede mną odpalony, no ciężko jest tak, wiesz, bo dosyć szybko idę, więc tak, żeby pisać na klawiaturze, ale wciskam sobie, wiesz, notowanie głosowe i słuchaj, ja po prostu mówię, mówię do słuchawek i to zaczyna mi tam pisać sobie, tylko sprawdzam, zatwierdzam, nie? Trochę dziwacznie, ale u mnie to działa. Każdy ma jakieś swoje metodyki, każdy pracuje tak jak lubi, każdemu działa coś innego, więc opowiadamy wam w praktyce, co my sobie wypracowaliśmy przez te wszystkie lata, a tak naprawdę musicie popróbować zobaczyć, co będzie dobre dla was, bo dla każdego będzie coś innego, tak Przemku? Jedna rzecz myślę, o której warto podkreślić. W sumie dwie. Pierwsza to jest taka, że każdy musi odnaleźć swój sposób. Techniki są różne, ale to co tobie najlepiej się sprawdza, to będzie dla ciebie najlepsze. To jest jedna rzecz, ale druga rzecz, o której warto powiedzieć, żeby mieć świadomość, że nawet jak ten dzień poukładamy, to w tym dniu coś się wydarzy. I tutaj na przykład, tak myślę sobie, jeśli miałbym tak dni trochę podzielone, że dzisiaj to sprzedażą, a jutro tym, a potem czymś tam i tak dalej, to może być takie ryzyko, że to będzie dzień, w którym akurat wypadnie, nie wiem, coś, no po prostu nie mam humoru, coś mi popsuło dzień, no w ogóle nie wiem, wszystko jest do kitu, nie? Nic mi nie idzie i po prostu jakaś melancholia i w ogóle nie wiadomo co. To w tym dniu tego nie zrobiłem i teraz jak to zrobić w innych dniach? Więc tutaj pierwsza rzecz, którą musimy zakładać to wręcz to, że nie uda nam się w ogóle tych zadań dowieźć. I teraz dlatego też ja ustawiam sobie, staram się przynajmniej, bo nie zawsze oczywiście to mi się udaje, ale staram się ustawiać sobie najważniejsze zadania, że w tym dniu muszę je po prostu zrealizować. Bo jak nie zrobię 100%, to chociaż zrobię najważniejsze. A różne rzeczy mogą mnie wybić z działania. To nie jest tak, że ktoś może pomyśleć, że my to mamy tak poukładane, w kalendarzu, masz każdy dzień, tak jak robot. W ogóle nie da się. Nie, poukładane to jest. A jak chodzi z implementacją, to już różnie bywa. Nie, nie. To żeby ludzie mieli świadomość, że to, że ci w danym dniu nie udało się zrobić 10 tasków, To jest naturalne. To, że w danym dniu miałeś, nie wiem, słabszy dzień i nie wszedłeś w tę pracę głęboką, no nic nie wyszło. To jest naturalne. Że masz awarię w domu, też naturalne. Jakby wszystko może się zacząć, możecie się źle czuć z rana. Tak, dlatego nie można tych tasków za dużo na siebie wziąć. Nie można za dużo, bo to nie uda się i to wtedy nas jeszcze bardziej dobije. Wręcz tym, że nie realizujemy ich. Tak, jest coś w tym, że jako przedsiębiorcy możemy sobie zadania tak naprawdę wymyślać bez końca. Ja się z tym zderzam cały czas, bo na przykład ludzie mnie pytają, a nie miałeś pracy między świętami? Ja mówię, no wiecie, no ja pracę mogę sobie generować bez końca. Ciągle mogę sobie wymyślać zadania, więc pytanie jest, gdzie ja tak naprawdę powiem po prostu stop. Że już więcej po prostu nie potrzeba. Więc tak, jest coś w tym, że fajnie jest zostawić sobie troszkę marginesu, żebyśmy mieli czas, żeby sobie pomyśleć, żebyśmy mieli czas, że coś się po prostu może odsunąć, może mieć jakiś pożar. Nie planować czasu tak na 100%, że jeśli mamy 8 godzin, to mamy 8 godzin po prostu zaplanowane, no bo to z naszej praktyki nie działa, zawsze coś tam się jednak obsunie. Dobrze, jeszcze jedną rzecz chciałem powiedzieć, bo jest jedna rzecz w pracy praktycznie nas wszystkich, która jest strasznie destrukcyjna dla produktywności i to są spotkania. Ile mamy spotkań, w których nie chcemy być, z których właściwie nic nie wynika, to jest strata czasu, prawda? Więc co jeszcze? Z mojego punktu widzenia ja mam ten problem, że jeśli mam dużo spotkań, to mi jest potem ciężko wejść z powrotem w fokus. Więc ja zrobiłem sobie to w ten sposób, że spotkania mam w piątki, w poniedziałki, to są takie luźniejsze dni bez pracy głębokiej, więc tam mogę po prostu chodzić sobie po spotkaniach, a w te dni, kiedy mam pracę głęboką, ustawiam spotkania tylko po 12. Bo w praktyce usunięcie ich nie jest za bardzo możliwe, ale umawianie ich po 12 już jak najbardziej tak, więc rano jest praca taka głęboka, skupiam się nad jakimiś poważnymi problemami gdzieś, gdzie muszę się naprawdę skupić, a potem dopiero ustawiam sobie spotkania. I to jest tylko tyle i mi to pomaga, żeby spotkania nie były destrukcyjne dla mojej produktywności. Wiem, że niektóre osoby muszą to posunąć jeszcze dalej, zwłaszcza jeśli ich praca będzie polegała właściwie na tych spotkaniach, to wtedy już jest naprawdę problem. Ja naprawdę podziwiam osoby, które mają 3, 4, 5 spotkań dziennie po godzinie i jeszcze w międzyczasie coś próbują dowieść. Ja bym po prostu nie dał rady, więc jestem pełen szacunku. Jak to u Ciebie wygląda, Przemku? Jeśli chodzi o spotkania, to ja bardzo dużo spotkań już nie realizuję, ale to nie dlatego, że one nie były ważne czy nie chciałem ich realizować, tylko doszedłem trochę do innego wniosku. Często, nawet jak mam zrealizować jakieś spotkanie, zaplanować jakieś spotkanie, mówię tu wewnętrznie, z zespołami. Że na przykład chce im przekazać jakąś informację. No to sobie myślę tak, no dobra, co ja chcę im przekazać? No, chcę im opowiedzieć o nowym produkcie, który teraz tworzymy i teraz jak on będzie działał, o co w nim chodzi i tak dalej. I teraz robię zupełnie inaczej. Zamiast zrobić spotkanie, to ja nagrywam sobie ekran, odpalam produkt, który po prostu chcę opowiadać. Ja po prostu opowiadam, pokazuję im, słuchajcie, zobaczcie, to jest taki produkt, będziemy to i to realizować, takie założenie, tak on wygląda i zacznę o tym opowiadać. Tworzę na bazie tego później zadanie, dla tych ludzi, gdzie im tam, mówię tak, że też mają tam czas na to jakiś okres, w sensie jak gdyby odsłuchanie tego i zajęcie się tym, oni zaplanują sobie wtedy, kiedy dla nich to będzie odpowiedni czas, bo problem ze spotkaniem jest taki, że trzeba ustalić po pierwsze jakąś godzinę, nie? I teraz ktoś może, ktoś nie może, kogoś to wybija z rytmu, nie wybija i tak dalej. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, bardzo często się łapam na tym, że właśnie ja te spotkania robię właśnie po to, żeby przekazać na przykład informacje o produkcie. Powiedzmy chcę opowiedzieć o produkcie i tak dalej. No to jeśli ja to nagram w formie wideo, to jest nawet lepsze niż zrobimy sobie spotkanie, bo po spotkaniu mogą zapomnieć, coś nie słuchali i tak dalej. A tak to ja to nagrywam w formie wideo, gdzie oni sobie to odtwarzają, mogą sobie w dowolnym momencie do tego wrócić. Więc powiem Ci, że ja spotkań generalnie takich wewnętrznych mam bardzo mało. Na pewno mam najważniejsze spotkanie, które jest takie absolutnie u mnie, to jest zawsze w czwartki o godzinie 10, weekly się nazywa i to jest spotkanie menedżerskie, gdzie biorą udział wszyscy menedżerowie firmy, Również ja jestem na tym spotkaniu, gdzie są omawiane cele, różne działania w firmie itd. I to jest spotkanie, które jest bardzo kluczowe, strategiczne. Tutaj są różne sygnalizowane problemy itd. W zasadzie po to jest to spotkanie, żebyśmy przeanalizowali, co się dzieje w firmie. Natomiast wszystkie inne spotkania, które jeśli ja mam zrobić jakieś spotkanie z kimś, to najpierw analizuję. Czy na pewno to ma być takie spotkanie, gdzie ja to mogę nagrać głosowo? Jeśli mogę nagrać, czy to głosowo, czy w formie wideo, to robię wideo, bo to jest dużo bardziej efektywniejsze. To jest bardzo fajny sposób. Dobrze, że o tym powiedziałeś. Ja szczerze mówiąc myślałem, żeby zrobić cały oddzielny odcinek o pracy asynchronicznej, czyli takiej pracy, działamy sobie w pewien sposób w izolacji i wrzucamy informacje innym osobom, ale one mogą sobie sprawdzić właściwie, kiedy chcą, co dostały i co z tym zrobić dalej, właśnie po to, żeby nie wyrywać ich z tej pracy głębokiej. Ale o tym myślę, że spokojnie możemy zrobić oddzielny, bardzo fajny odcinek. Dobra, ok, to ja myślę, że tak naprawdę przeszliśmy sobie przez wszystkie podstawowe rzeczy, które mi bardzo pomogły i one nie są tak naprawdę odkrywcze. Tak z mojego punktu widzenia, jakbym kiedyś nie odkrył tego Getting Things Done, to w ogóle miałbym jakiś straszny bałagan z zadaniami. Te bloki czasu też były niby taka prosta rzecz, ale były dla mnie mega odkryciem. Bardzo mi pomogły posunąć dużo tematów naprzód. Spróbujcie sobie również, jeśli macie ochotę, przypisywania takiego głównego tematu do pewnych dni w tygodniu, to też mi pomogło, wam nie musi, ale po prostu opowiadamy wam, co nam pomaga, no i na pewno warto się zastanowić, co zrobić ze spotkaniami, no bo one są po prostu killerami produktywności, one bardzo często są niepotrzebne, prawda? To jest tyle, to nie jest nic niezwykłego, tak naprawdę, powrzucamy wam linki do tych narzędzi, wrzucimy wam linki do co do Todoista tak naprawdę musimy wrzucić, bo jeśli używamy go obaj, to trzeba. I to tyle z mojej strony. Dajcie znać, czy Wam się podobało, a za dwa tygodnie już mocno wracamy do transformacji cyfrowej. Mam dla Was przygotowane fajne, nowe, twarde informacje, fajne rzeczy. Przemku, porada tygodnia. Co masz dla nas dzisiaj? Dzisiaj przygotowałem temat, w zasadzie takie pewne podejście do tworzenia treści, z racji tego, że mamy początek roku. I zapewne jeszcze wiele firm jest na etapie tworzenia strategii, planowania różnych działań, to pomyślałem, że warto byłoby zastanowić się bardzo mocno nad strategią content marketing. To znaczy jeśli dzisiaj planujemy sobie stworzyć wpisy blogowe, czyli pozycjonujemy stronę, budujemy lejek marketingowy, gdzie chcemy stworzyć treści naszą stronę, powiedzmy blogowe, żeby przyciągały naszych klientów, żeby tam tych klientów edukować. To jest bardzo fajny patent. Nazywa się to recykling treści. Polega to na tym, że tutaj jest warunek taki, że jakieś treści musimy mieć. I teraz to może być tak, że to mogą być nasze treści. Które po prostu gdzieś kiedyś tworzyliśmy blogowe i na bazie tych treści można stworzyć kolejne nowe, ale można też zrobić na zasadzie takich, że można się inspirować jakimiś artykułami, jakimiś wpisami, nie wiem, jakimiś tam naukowymi i tak dalej na ich bazie. Oczywiście jest to wtedy trudniejsze, bo wiadomo, że je musimy całkowicie zmodyfikować, natomiast te nasze treści, nie wiem, powiedzmy 60% zostaje. To jest o tyle fajne, że można w dosyć krótkim czasie sprawnie wygenerować nowe treści, które będą bardzo wartościowe dla naszych potencjalnych klientów. Więc polecam zrobić sobie taki trochę research u siebie. Jakie treści kiedyś napisaliśmy, jak firma już funkcjonuje ileś lat, tych treści często jest dużo. To mogą być różne, słuchaj, posty, nie wiem, na Facebooku nawet, które tworzymy. Myślę, że chyba Czarku też spotkałeś się z czymś takim, bo to ja mówię biznesowo, ale to działa szerzej. Nieraz pewnie jakieś artykuły widziałeś w jakimś Forbes’ie czy gdzieś, że nagle czytasz artykuł, a później tam jest informacja, że ten artykuł to jest w ogóle z 2020. Miałeś coś takiego? Złapałeś się nad tym, że czytasz jakiś nowy artykuł? Gdzie zobaczysz, że to jest na bazie artykułów z 2020. Spotkałeś się? Tak, są takie artykuły, które w niektórych portalach bardzo fajnie zagrały, stały się bardzo popularne. Ludzie bardzo sobie je wysyłali. Potem jeszcze w związku z tym były bardzo wysoko w Google. No i firmom szkoda jest coś z nimi zrobić, schować i tak dalej tylko dlatego, że są stare. Więc albo w ogóle dokładnie w tym samym miejscu piszą nowe, albo piszą nowy na podstawie starego, bo widzą, że on Bardzo fajnie siada, a zacząłem się uśmiechać, bo jak zacząłem się o tym mówić, to pomyślałem sobie, jak znagrywamy ten nasz podcast, to opowiem załóżmy o danych, opowiem o automatyzacji, to już może się w ciągu roku, dwóch bardzo zmienić, więc za jakiś czas może nagram wersję 2.0. Znowu o tym samym temacie. Wiesz, my raptem nagraliśmy, to jest trzydziesty odcinek, a ja już mam wrażenie, że już bym nagrał te odcinki zupełnie inaczej, więc pewnie zrobimy też taki recycling naszych rzeczy, nie? Ale właśnie tutaj jest taki termin, nazywa się to evergreen content, czyli content, który wiecznie żyje. I teraz zauważ jedną rzecz, tak fajnie powiedziałeś, mówiłeś o danych. I okej, mówiłeś o danych rok temu, ale teraz w tym roku dochodzą jakieś nowe informacje, czyli na przykład można to zaktualizować o jakieś nowe narzędzia, o jakieś nowe sposoby ich mierzenia. Czyli ten evergreen content to jest takie pojęcie, gdzie tworzymy jakiś content poradnikowy i on jest zwyczajnie zielony. On był stworzony rok, dwa lata temu, on dzisiaj też będzie aktualny, trochę unowocześnić, czyli dodając jakieś nowe narzędzia, trochę spojrzeć jakby z perspektywy dzisiejszych czasów, no bo rynek się zmienił, więc to funkcjonuje i to jest uważam ważne, żeby spojrzeć na to, co my mamy, bo bardzo często jest tak, że sobie coś planujemy i okej, to teraz musimy stworzyć, nie wiem, 20 czy 50 artykułów i teraz wszystko na nowo. No właśnie, nie do końca, zacznijmy od naszego podwórka, zobaczmy, co my do tej pory stworzyliśmy, czy posty tak powiem, na Facebooka, nie wiem, na Instagrama, czy gdziekolwiek chcemy jakieś nowe treści stworzyć, spójrzmy, co my robiliśmy wcześniej, co w ogóle żarło wcześniej. Także to pozwala nam zaoszczędzić czas i tak trochę nawiązuje do tej dzisiejszej produktywności, bo możemy trochę bardziej produktywnie stworzyć content na bazie już jakiegoś tam wcześniej istniejącego. Nie da się ukryć, że może to działać. Ja sam właściwie muszę przejrzeć, co my mamy naszym blogu firmowym. Może faktycznie pewne starsze treści można było troszkę zaktualizować albo zrobić na ich podstawie coś nowego. Kolejne. Tak, dokładnie, dokładnie tak. No dobrze Przemku, to co? Dziękuję za dzisiaj i słyszymy się za tydzień. Dzięki serdeczne, trzymaj się, cześć.
#31 SPIN Selling – najskuteczniejsza metoda sprzedaży doradczej w B2BSzanowny Słuchaczu, dzisiaj opowiemy w jaki sposób rozpocząć sprzedaż doradczą w naszej firmie, jeśli zajmujemy się sprzedażą produktów B2B. W tym odcinku pokażemy Ci, jak pos... 06.02.2024
#29 NPS – wskaźnik, dzięki któremu Twoja firma szybko wzrośnieSzanowny Słuchaczu, dzisiaj porozmawiamy o bardzo ważnym narzędziu, które naszym zdaniem każdy powinien wprowadzić w tym roku w swojej firmie. Chodzi o wskaźnik NPS, który moż... 06.02.2024
#28 Nasze sposoby na produktywność: część 2Szanowny Słuchaczu, dzisiaj opowiemy o tym, co to jest „praca głęboka” i jak stworzyć sobie odpowiednie warunki, żeby móc w nią wejść i być po prostu bardziej produktywnym. W... 06.02.2024